Samochody i motocykle elektryczne — perspektywy i wyzwania
Mało kto wie, że historia pojazdów zasilanych prądem nie zaczęła się w XXI wieku. Co ciekawe, jej genezy należy doszukiwać się nawet nie w XX, a w XIX wieku, gdy to w 1839 r. szkocki inżynier Robert Anderson skonstruował pierwszy elektromobil. Mimo chwilowego wzrostu zainteresowania tym wynalazkiem samochody elektryczne musiały jeszcze długo czekać na swój „złoty wiek”. W zestawieniu z pojazdami zasilanymi silnikami spalinowymi wypadały wtedy znacznie mniej efektywnie — mimo że cichsze, były znacznie wolniejsze i pozwalały na pokonywanie jedynie bardzo krótkich dystansów.
Wraz z rozwojem elektroniki w XX i XXI w., zwłaszcza technologii tranzystorowej, „elektromobile” znów wróciły na salony. Za sprawą trendu na ekologię rozgościły się tam na dobre. Nie dość, że są obecnie coraz bardziej wydajne i łatwiej dostępne, to portfolio koncernów motoryzacyjnych rozszerza się wciąż o kolejne typy pojazdów. W ofercie światowych producentów można znaleźć już nie tylko małe samochody osobowe, ale również auta dostawcze, a także jednoślady — hulajnogi elektryczne, skutery czy nawet motocykle. Przed ich wytwórcami stoją jednak liczne wyzwania.
- Zasięg — większość pojazdów na prąd nie nadaje się do dalekich podróży, a maksymalny dystans, jaki można nimi pokonać na jednym ładowaniu, wynosi maksymalnie do 150-200 km.
- Czas ładowania — dużym problemem dla użytkowników pojazdów elektrycznych jest ładowanie, które w zależności od rodzaju baterii i ładowarki trwa od kilku do nawet kilkunastu godzin.
- Sieć stacji ładowania — liczba ogólnodostępnych miejsc, w których da się naładować pojazd elektryczny stale rośnie, choć z punktu widzenia użytkowników wciąż jest ich zdecydowanie za mało.
- Emisyjność zakładów produkujących prąd — wątpliwości co do ekologicznego wymiaru jazdy elektrykami budzą metody wytwarzania prądu. W Polsce większość elektrowni bazuje na spalaniu węgla, w pewnym sensie zaprzeczając idei „zielonej” energii.
Można się spodziewać, że mimo licznych problemów technicznych i ograniczeń infrastrukturalnych firmy motoryzacyjne będą dążyć do rozszerzania oferty o kolejne pojazdy elektryczne. Wraz z rozwojem technologicznym i udoskonaleniem sposobów pozyskiwania energii odnawialnej samochody i motocykle na prąd prawdopodobnie staną się chętnie wybieraną alternatywą dla modeli spalinowych.
Motocykle elektryczny na kat. B dostępne na polskim rynku
Choć inżynierowie koncernów motoryzacyjnych w temacie motocykli elektrycznych mają jeszcze sporo do zrobienia, to na rynku już teraz znajduje się wiele wartych uwagi modeli jednośladów napędzanych prądem. Zainteresowanie wzbudzają nie tylko ich wyjątkowa moc i wyjątkowe rozwiązania technologiczne, ale także unikalny design, precyzja wykonania i dbałość o detale. Poniżej wyszczególniono propozycje pojazdów elektrycznych, które mocą i maksymalną prędkością odpowiadają motocyklom o pojemności skokowej silnika 125 cm3, a więc są odpowiednie dla osób z prawem jazdy kategorii B.
BMW CE 02
BMW CE 02 to pojazd, który wyglądem może bardziej przypominać zabawkę niż motocykl. Jego minimalistyczna konstrukcja w połączeniu z wielobarwnymi wstawkami sprawia, że bez obaw mógłby jeździć nim ludzik z kolorowej kreskówki. Tzw. eParkourer (bo tak właśnie producent określa ten futurystyczny jednoślad) waży maksymalnie 120 kg, a w jego wnętrzu znajduje silnik o pojemności skokowej do 50 cm3. Na jednym ładowaniu bez problemu pokonuje w mieście do 80-90 km. Dzięki niskiej masie i odpowiedniej jednostce napędowej jest odpowiedni nie tylko dla osób z prawem jazdy kat. B, ale również dla właścicieli prawka AM i A1. Wykorzystano w nim liczne innowacje, które wyróżniają go spośród innych tego typu pojazdów dostępnych na rynku. O komfort użytkownika dbają w BMW CE 02 m.in. podgrzewane manetki, elektryczny bieg wsteczny, złącze USB-C oraz tryby jazdy FLOW, SURF i FLASH. Za wszystkie te udogodnienia trzeba jednak nieco zapłacić, bo cena producenta za podstawową wersję tego jednośladu to obecnie niemal 36 tys. zł.
BMW CE 04
BMW CE 04 to kolejna propozycja jednośladu na prąd od bawarskiego koncernu motoryzacyjnego. Podobnie jak model CE 02 cechuje się minimalistycznym i futurystycznym designem. Mimo to jego wygląd, bardziej niż zabawkę, przywodzi na myśl środek lokomocji wrzucony w naszą rzeczywistość z dalekiej przyszłości. Wedle danych producenta zasięg tego motocykla to 130 km, a prędkość z jaką rozpędza się do 50 km/h to zaledwie 2.6 sek. Takie osiągi zawdzięcza silnikowy synchronicznemu z magnesem stałym o mocy znamionowej 15 kW lub 11 kW. W zależności od wariantu jest odpowiedni zarówno dla osób z prawem jazdy kat. A1, jak i dla kierowców z kat. B. Podobnie jak poprzednik, ma bardzo bogate wyposażenie i liczne akcesoria zapewniające przyjemność jazdy. Ich cechą wspólną jest też stosunkowo wysoka cena, która w przypadku modelu CE 04 wynosi ponad 60 tys. zł.
TROMOX UKKO S
Osobom poszukującym nieco tańszych alternatyw dla propozycji firmy BMW spodoba się elektryczny motocykl TROMOX UKKO S, który kosztuje nieco mniej niż CE 02 i znacznie mniej niż CE 04, bo ok. 20-30 tys. zł. Ma klasyczny wygląd i jest idealny dla osób z uprawnieniami kat. B, A1, A2 i A. Cechuje się też stosunkowo dużym zasięgiem, bo zdaniem producenta pokonuje nawet do 160 km na jednym ładowaniu. Jego maksymalna prędkość, 95 km/h, w zupełności wystarcza do rekreacyjnej jazdy po mieście, a niska masa własna (110 kg) zapewnia łatwość w manewrowaniu.
SuperSoco TC Max
W zasięgu kierowców z prawem jazdy kat. B znajduje się też motocykl elektryczny SuperSoco TC Max. Przy tworzeniu jego desingu inspirowano się Cafe Racerami, o czym świadczy chociażby wyjątkowy prędkościomierz LCD utrzymany w klasycznej stylistyce. Elegancki i ponadczasowy wygląd idą w przypadku tego motocykla w parze z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi. Jego deklarowana prędkość maksymalna wynosi 95 km/h, a więc dobrze nadaje się do poruszania miejskich ulicach. O takim przeznaczeniu świadczy też zasięg wynoszący maksymalnie do 110 km. Za SuperSoco TC Max trzeba zapłacić ok. 17-20 tys. zł.
Zero S
Firma Zero Motorcycles nazywa model Zero S najmocniejszym elektrycznym odpowiednikiem motocykli klasy 125. Jak jest w rzeczywistości? Jednoślad ten faktycznie wypada całkiem nieźle na tle innych tego rodzaju pojazdów dostępnych na rynku. Z zasięgiem miejskim na poziomie niemal 250 km, mocą maksymalną 60 KM i Vmax 139 km/h zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie pod względem wydajności i komfortu użytkowania. Jakość i precyzja wykonania mają jednak swoje odzwierciedlenie wartości motocykla. Ceny modeli z wcześniejszych roczników zaczynają się od ok. 60-70 tys. zł, a za najnowsze wersje pojazdu trzeba zapłacić nawet 100-120 tys. zł.
Niu RQi
W segmencie budżetowych motocykli elektrycznych uwagę przyciąga też produkowany w Chinach Niu RQi — motocykl elektryczny, który da się kupić za mniej niż 35 tys. zł. Tak niska cena w połączeniu z zadowalającymi osiągami sprawia, że stanowi dobry wybór dla osób szukających taniego i dobrego jednośladu do miasta. Z maksymalną prędkością 110 km/h i zasięgiem ok. 100 km doskonale sprawdzi się jako środek transportu do pracy czy na uczelnię. Dzięki czterem trybom jazdy, systemowi ABS, TCS i starannie wykonanym hamulcom gwarantuje możliwość bezpiecznego i komfortowego przemieszczania się na nieduże odległości.